Doświadczenia w hodowli Heros severus – pielęgnica plamooka
Już od ponad roku zajmuję się hodowlą (hobbistycznie, nie komercyjnie) pielęgnicy południowoamerykańskiej z rodzaju Heros, czyli pielęgnicy plamookiej zwanej „paletką dla ubogich”. Niegdyś zaliczana do gatunku Cichlasoma severum (teraz Heros severus) ryba w rzeczywistości reprezentuje inny, nie w pełni rozpoznany jeszcze gatunek, najprawdopodobniej Heros efasciatus. Prawdziwa Heros severus jest bowiem gębaczem, zaś Heros efasciatus, który można kupić bez większych problemów w całej Polsce, jest gatunkiem typowo litofilnym, składającym ikrę na płaskich, twardych powierzchniach i nie biorącym ani ikry ani młodych do pyska (chyba że w celu przeniesienia z miejsca na miejsce).
Przez ponad rok para Heros efasciatus zajmowała samotnie akwarium 100l z kilkoma roślinami z rodzaju Echinodorus (wciąż rwanymi na kawałki przez pielęgnice) i płaskimi kamieniami, filtrem Hagen Aquaclear 150 i piaskowym podłożem. Tam dojrzała płciowo i zaczęła się rozmnażać. (przedtem zabijając współtowarzysza, drugiego samca tego samego gatunku). Ponad 10 miotów było nieudanych – para, po kłótni, na drugi lub trzeci dzień zjadała ikrę, lub też, po nieco dłuższym czasie, młode. Dopiero niedawno udało się utrzymać młode pod opieką rodziców. Niestety, samiec po prawie 2 tygodniach stał się wobec samicy bardzo agresywny, poturbował ją i pozostał w 100l sam z młodymi, którymi się już nie opiekował, jednak nie wykazywał tendencji do ich pożerania.
Po założeniu nowego, 500-litrowego zbiornika dla pielęgnic południowoamerykańskich (z rodzajów Heros, Uaru, Cleithracara, Geophagus czy Satanoperca) przeniosłem dorosłą parę (po ok. 3 tygodniach leczenia samicy, której jedno oko jest nadal pokryte mleczną naroślą i najprawdopodobniej wzroku całkowicie nie odzyska) wraz z pięcioma młodszymi pielęgnicami (z innego źródła) do nowego zbiornika. Nie zaobserwowałem żadnych prób walki o terytoria, ryby dość zgodnie przebywają do dziś razem, w grupie, nie ustalając terytoriów. Ponieważ poturbowana samica i samiec przez tydzień wydawały się zupełnie ignorować, zaś samica jest prawie 2 razy mniejsza od samca, zdecydowałem się na zakup drugiej, dorosłej samicy, która miałaby większe szanse przeciwstawić się atakom samca. Tak też zrobiłem.
Po wprowadzeniu do akwarium nowa samica stała się od razu obiektem zainteresowania samca, który przez jedną dobę cały czas gonił ją jak intruza. Jednocześnie wydawał się poddenerwowany, albowiem gonił wszystkie inne ryby, które przypłynęły w jego okolice. Samica była bardzo wystraszona, starała się chować i przybierać barwy „poddanej” (pionowe pasy połączone z jasną barwą ciała). Następnego dnia samiec nieco zmienił taktykę – nadal gonił samicę, ale już w innym celu – aby zrobić na niej wrażenie. Nadal wystraszona samica wydawała się na początku uciekać od zalotów, a następnie zaczęła samca ignorować. Samiec nie dawał za wygraną. Podpływał przed nią, prężył płetwy, nadymał skrzela i wykonywał całym ciałem drgania mające na celu zachęcenie samicy do tarła.
Dopiero trzeciego dnia rano zauważyłem, że ryby mają się ku sobie. Przebywały w jednym rogu akwarium, samica przybrała piękne barwy (lekkie pionowe paski, ciemny środek ciała, jasne, żółte płetwy i obrzeża całego korpusu). Obie ryby próbowały przenosić kawałki lignitów (dno w nowym akwarium pokryte jest piaskiem i kawałkami lignitów oraz torfu) i odpędzały pozostałych mieszkańców akwarium.
Po powrocie do domu po południu, nie mogłem początkowo zlokalizować ani samca, ani samicy. Jak się okazało, znalazły one inne miejsce na złożenie ikry – na tylnej ścianie dużego dębowego korzenia. Rano niestety samica pływała już po całym akwarium, samiec strzegł jeszcze resztek ikry, która najprawdopodobniej w nocy padła łupem zbrojników, kiryśników lub ryb z rodzaju Dysichthys. Po południu on także pływał już po całym akwarium.
Wieczorem miała miejsce bardzo ciekawa scena. Okazało się, iż dawna partnerka samca jest o niego zazdrosna i sama inicjuje zaloty. Zaprosiła samca drgającymi ruchami ciała w kąt akwarium, gdzie zaprezentowała mu swoją gotowość do tarła kolorami oraz przenoszeniem kawałków lignita (między innymi odpychając z potencjalnego miejsca tarła lignit o co najmniej trzykrotnej masie jej ciała). Większa samica zainteresowała się zalotami (samiec wyraźnie akceptował poprzednią partnerkę i wydawał się ignorować nową) i sama przybrała kolory tarłowe, zachęcając samca do zwrócenia na siebie uwagi.
Jak widać wśród organizmów tak prymitywnych (w porównaniu do człowieka) jak ryby możemy zaobserwować „związki rodzinne”. Ryby także przywiązują się do siebie i tworzą pary, występują wśród nich kłótnie małżeńskie, zdrady, itp. W tym niewielkim skrawku wodnego świata dzieje się wiele ciekawych rzeczy, dlatego też każdemu, kto interesuje się choć trochę życiem tych ciekawych zwierząt z całego serca polecam hodowlę właśnie Heros efasciatus – stosunkowo łagodnej i towarzyskiej, a jednocześnie charakternej i bardzo ciekawej (nie wspominając już o niewątpliwej urodzie) pielęgnicy.
Opracowanie
Tomasz N.
Liczba wyświetleń: 76