Jest często kupowany przez niedoświadczonych akwarystów, a potem sprzedawany, ze względu na nieprzeciętne rozmiary. Przypomina ogromnego, prehirostycznego gada i budzi podziw zarówno gracją swoich powolnych, majestatycznych ruchów jak i nieprzeciętnie wielkich płetw oraz opancerzonego ciała. Tym wbrew pozorom łagodnym potworem jest południowoamerykański sumowiec z rodziny zbrojników – Liposarcus multiradiatus .
Ta nazwa może wydawać się polskiemu akwaryście całkowicie obca. Nic dziwnego. Od wielu, wielu lat ryba ta jest sprzedawana pod nieprawidłową nazwą, pochodzącą od nazwy gatunkowej swojego dalekiego kuzyna – Hypostomusa plecostomusa . Liposarcus multiradiatus znany jest więc w hurtowniach i sklepach akwarystycznych jako ” Plekostomus i najprawdopodobniej nie uda się już wyplenić tego jawnego błędu w nazewnictwie.
Aby udowodnić pomyłkę (i zaskoczyć swoją wiedzą sklepikarza) Liposarcusa i jego kuzynów z rodzajów Pterygoplichthys czy Glyptopterichthys można bardzo łatwo odróżnić od dorównujących im wielkością i majestatem Hypostomusów . Pierwsze trzy rodziny mają bowiem po ok. 12-13 promieni w płetwie grzbietowej, zaś Hypostomusy – zaledwie ok. 9. Dlatego też Liposarcusy i kuzyni nazywani są w USA „sailfins” czyli żaglopłetwcami. Jedną z najbardziej atrakcyjnych cech, szczególnie kilku gatunków (np. Glyptopterichthys gibbiceps ) jest właśnie ogromna płetwa grzbietowa postawiona niczym żagiel.
Podstawowym kolorem Liposarcusa jest jest szaro-brązowy. Ciało pokryte jest ciemniejszymi plamkami, które na głowie układają się w mozajkę – różną u każdego egzemplarza (tak więc egzemplarze ryby jest łatwo rozróżnić). Dymorfizmu płciowego u tej ryby nie zauważono. Piękniejszym lecz rzadszym kuzynem L.multiradiatusa jest wspomniany już Glyptopterichthys gibbiceps . Jego płetwa grzbietowa jest jeszcze większa, głowa bardzej kanciasta, zaś ciało czerwono-brązowe w większe plamy. Ryby są najładniejsze na jasnym podłożu – na ciemnym całe ciało przybiera praktycznie jednolity odcień. Do ciekawostek wśród wszystkich zbrojników należą oczy – posiadają one jako praktycznie jedyne ryby regulowane źrenice (co pozwala na aktywność zarówno w dzień jak i w nocy) oraz co jakiś czas… mrugają oczyma (wywijają je w dół, prawie całkowicie chowając w oczodole).
Liposarcus multiradiatus w naturze dorasta do ok. 50cm długości. W akwariach bywa niewiele mniejszy. W dużych zbiornikach widuje się egzemplarze przekraczające długością 40cm. Jest to ryba długowieczna – żyje paręnaście lat i dopiero po kilku latach osiąga dojrzałość płciową (choć w akwariach nie jest rozmnażany). W naturze żywi się głównie glonami i delikatniejszymi roślinami. Dlatego też w akwarium może naruszać roślinność, choć robi to rzadko, jedyni kiedy jest bardzo głodny. W przeciwieństwie do glonojadów z rodzaju Ancistrus , które z wiekiem odrzucają glony i preferują mięso, Liposarcus całe życie preferuje pokarm roślinny i, mimo iż jego działania nie są aż tak widoczne (w porównaniu do Wąsacza kolczastego czyli Ancistrus dolichopterus porusza się powoli i w dzień rzadko widywany jest na szybach), okazuje się świetną metodą na zwalczanie glonów zielonych. Glonów brązowych i czerwonych, pędzelkowych, niestety nie rusza.
Dorosłe ryby jedzą bez problemu wszelkie większe kęsy pokarmu. Szczególny apetyt przejawiają na pływające po powierzchni pałeczki dla pielęgnic (np. Tetra Cichlid Sticks). Aby je zjeść, przyjmują prawie pionową pozycję, zawieszone pod powierzchnią wody, powoli stabilizując swoje położenie ogromnymi płetwami, biorą kęs do ogromnych przyssawkowych ust i zwijają je tak, aby kęs połknąć. Jest to widok wprost niesamowity. Ryby te powinny być jednak regularnie dokarmiane pokarmem roślinnym. Mogą być to na przykład suche pokarmy z glonów morskich Spirulina, ale zbrojniki te bardzo chętnie zjadają na przykład plasterki ogórka, cukinii (stosowanej jako podstawowy pokarm roślinny dla wszelkich zbrojników w USA!), a także liście sałaty czy kapusty, groszek czy marchewkę. Ważne, żeby rośliny te były młode i świeże, nie spryskiwane środkami chemicznymi i najlepiej sparzone (ew. mrożone czy gotowane). Zbrojniki zazwyczaj nie zwracają uwagi na chemię wody w zbiorniku. Mogą żyć zarówno w miękkich i kwaśnych, jak i twardych i zasadowych wodach, tak też jest w naturze. Nie przepadają (choć znoszą) za zbyt wysoką temperaturą i środkami chemicznymi w wodzie. Są bardzo odporne na choroby.
Są to raczej ryby nocne. W dzień (szczególnie w godzinach przedpołudniowych i wczesnych popołudniowych) – nieaktywne. Zazwyczaj przysypiają schowane za korzeniem lub leżąc na dnie. Po zapadnięciu zmroku się ożywiają, są aktywne całą noc.
Liposarcus nie niepokoi innych mieszkańców akwarium, prócz innych zbrojników. Jak większość sumów z tej rodziny jest bowiem rybą terytorialną. Walki Liposarcusów (między sobą lub np. z Ancistrusami ) polegają zazwyczaj na powolnym (choć czasem dość gwałtownym) przepędzaniu konkurencji a także na odpychaniu ich od pożywienia wielkim cielskiem i płetwami piersiowymi. Ryba ta potrafi, ze względu na swój rozmiar i opancerzenie, dać sobie radę nawet z dużymi i agresywnymi pielęgnicami .
Zdarzają się przypadki, kiedy ryba jest wyprowadzona z równowagi i… pozbywa się dręczyciela. Słyszano o przypadku kiedy Liposarcus zagonił dręczącą go pielęgnicę w róg akwarium, a następnie cofnął się i całym pędem uderzył w nią, zabijając na miejscu. Takie sytuacje należą jednak do rzadkości i zbrojnik ten to dobry towarzysz do akwarium pełnego większych ryb, choć małych (np. neonów ) absolutnie nie zauważa i mimo nieprzeciętnych rozmiarów otworu gębowego – nie połyka. Najlepiej czuje się, jeśli w akwarium nie ma osobników z jego gatunku. Jeśli są – zazwyczaj okazy dominujące rosną znacznie szybciej (okazy zdominowane wolniej, lub wcale). Tak więc większa liczba Liposarcusów powinna być trzymana jedynie w większych akwariach (o długości powyżej 1.5m).
Rozmnażanie tej ryby w niewoli nie udaje się z dwóch, a właściwie trzech powodów. Po pierwsze – ryba ta bardzo późno osiąga dojrzałość płciową i poza tarłem nie daje się rozróżnić, czy w akwarium mamy parę, czy dwa osobniki tej samej płci. Dodatkowo ryba trze się jedynie w skałach na dużej głębokości – co najmniej 5m. W warunkach akwariowych zapewnienie jej stosownego słupa wody jest praktycznie niemożliwe. Poza tym rozmiar ryby powoduje, że musiałaby być wycierana w zbiornikach 500l i większych. Dlatego też Liposarcusy, które widzimy w sklepach, to wynik podania rybom hormonów i masowego tarła w większych stawach, zazwyczaj poza granicami naszego kraju. Sprzedawane ryby są niestety często wychudzone i zaniedbane. Opłaca się więc kupować większe egzemplarze, których hobbyści pozbywają się, kiedy zdają sobie sprawę z nieprzeciętnych rozmiarów tego potwora.
Jeśli więc dysponujemy wystarczająco dużym zbiornikiem i pragniemy zobaczyć w nim stwora przypominającego gady z Parku Jurajskiego, „Plekostomus” to stosowny, tani i popularny wybór. Nie wolno jednak ryby tej męczyć w małych i ciasnych zbiornikach. Jej urok widoczny jest dopiero, kiedy ma wystarczająco przestrzeni, aby majestatycznie sunąć pod wieczór z jednego końca zbiornika na drugi, prezentując w całej okazałości swoje opancerzone cielsko.
Opracowanie
Tomasz N.
Liczba wyświetleń: 42