W życiu codziennym nie mamy takiego problemu. Ot, przypatrzymy się rybce i bez wysiłku, oraz zupełnie bezwiednie zapamiętujemy sobie kształt i ubarwienie pupila. No i wiemy już, że to jakiś bystrzyk, czy też danio, czy też jeszcze inna rybka. To nam wystarcza. Zasłyszaną nazwę, zwykle obiegową, przyjmujemy bezkrytycznie jako pewnik. Tak jest w życiu codziennym, no i na pewno pozostanie. Ale czy na pewno mamy prawo twierdzić, że hodowane przez nas okazy, to te, za jakie je uważamy?
Spójrzmy do jakiejś książki z obrazkami i krótkimi tekstami. Przeczytajmy w tym komiksie opis jakiegoś bystrzyka. Teraz, zakrywając tekst, wertujmy strony, wybierając wszystkie rybki doktórych opis można przyrównać. Nie sugerując się zapamiętanym obrazkiem, okaże się, że pod przedmiotowy opis można podciągnąć wiele, i to w dodatku nie spokrewnionych ze sobą ryb. Biorąc jeszcze pod uwagę formy hodowlane, liczba ta wydatnie się zwiększy.
Jeżeli na pewno wiemy jaki to gatunek, czy też podgatunek, lub inny jeszcze takson, to problemu nie mamy. Jeżeli jednak tej pewności nie mamy, to musimy ustalić z jaką rybką mamy do czynienia. Jak to zrobić ? Ano, to jest pytanie merytoryczne. Zwykle, i tak będzie w praktyce akwarysty, wystarczy nam wiedzieć to, co możemy ustalić bez nadzwyczajnych akcesorii, posługując się co najwyżej lupą o powiększeniu na przykład 5 razy.
Przejdźmy teraz do strony formalnej i zacznijmy od przykładu:
Papiliochromis ramirezi (Myers & Harry, 1948)
Jak widzimy, jest to nazwa pielęgniczki Ramireza. Sama nazwa będzie pustym terminem, jeżeli nie będzie stosownych informacji o tej rybce. Tymi podstawowymi informacjami są: wielkość dorosłych ryb – samca i samicy, formuła płetw, formuła łusek i ubarwienie. Jeżeli to nie wystarcza do rozpoznania ryby, należy ją jeszcze zwymiarować, to znaczy, podać wszystkie absolutne wymiary, jakie można zmierzyć na danej rybce. Obrazuje to szkic znajdujący się na innej stronie. Czytając poważne wydawnictwa, przy opisie znajdziemy taką oto informację:
D XIV – XV/9
A III / 8
P 11 – 12
Squ. 26 – 29
Danych zapisanych w tej formie może być więcej. Jak je odczytać ? Jest to proste, ale na początek warto posłużyć się ściągawką dla kilku słów, w celu łatwiejszego zapamiętania ich, a mianowicie:
- „A”, od Anale, jest literą służącą do oznaczania płetwy odbytowej (wywodzi się od łacińskiego wyrażenia Pinna analis). I tu od razu uwaga: nie wymawiamy a widząc w opisie ryby dużą literę A, lecz odczytujemy to jako anale. Identycznie postępujemy w pozostałych przypadkach.
- „C”, od Caudale, jest literą służącą do oznaczania płetwy ogonowej (wywodzi się od Pinna caudalis).
- „D”, od Dorsale, jest literą do oznaczania płetwy grzbietowej (wywodzi się od Pinna dorsalis).
- „P”, od Pectorale, jest literą służącą do oznaczania płetwy piersiowej (wywodzi się od Pinna pectoralis).
- „V”, od Ventrale, jest literą do oznaczania płetwy brzysznej (wywodzi się od Pinna ventralis).
- „Squ.”, od Squama, jest skrótem do oznaczania łusek (po łacinie squama znaczy łuska). Potocznie można wymawiać skwama. Oznaczenie jest używane wtedy, kiedy linia naboczna jest niewidoczna.
- „l.l.”, od linea lateralis, jest skrótem do oznaczania linii nabocznej (linea lateralis znaczy linia naboczna). Skrót jest używany wtedy, kiedy linia naboczna jest widoczna w całości lub częściowo.
- „l.tr.”, od linea transversalis, jest skrótem do oznaczania łusek w najwyższym rzędzie poprzecznym. Może występować w postaci ułamka. W liczniku podaje się wtedy ilość łusek od linii nabocznej w górę, zaś w mianowniku od linii nabocznej w dół.
- „Cyfry rzymskie”, służą do oznaczania ilości twardych promieni w płetwach.
- „Cyfry arabskie”, służą do oznaczania promieni miękkich w płetwach.
- „Pauza”, (myślnik) służy do określania zmiennej ilości promieni u ryb w ramach danego gatunku (od – do).
Skoro wiemy już co jak się oznacza, to odczytajmy wyżej podaną informację o pielęgniczce:
D XIV – XV / 9 – znaczy, że w płetwie grzbietowej znajduje się od 14 do 15 promieni twardych i 9 promieni miękkich,
A III / 8 – znaczy, że w płetwie odbytowej znajdują się 3 promienie twarde i 8 promieni miękkich,
P 11 – 12 – znaczy, że w płetwie piersiowej znajduje się od 11 do 12 promieni miękkich,
Squ. 26 – 29 – znaczy, że linia naboczna jest niewidoczna. Ilość łusek liczona od górnej części pokrywy skrzelowej do nasady ogonowej (liczy się zawsze najdłuższy rząd) wynosi od 26 do 29.
Jeżeli u danego gatunku występuje więcej płetw, to numerujemy je u dołu każdej litery oznaczającej płetwę, małą arabską cyfrą, na przkład D1.
U niektórych gatunków ryb występuje tak zwana płetwa tłuszczowa. Znajduje się ona przed nasadą ogonową i nie ma promieni. Jest ona również istotnym znakiem rozpoznawczym. U form dzikich, to znaczy nie poddanych zabiegom hodowlanym (genetycznym), istotną cechą jest także ubarwienie i rysunek. Niektóre gatunki wyróżniają się dużą zmiennością ubarwienia, jak na przykład zmienniak wielobarwny – wariatus [Xiphophorus variatus Meek 1904], lub gupik – pawie oczko [Poecilia (Lebistes) reticulata Peters 1859]. Inne dla odmiany mają ubarwienie i rysunek tak stały, jak fotokopie tego samego negatywu. Tych zasad oznaczania nie da się zastosować przy identyfikacji form hodowlanych.
Ważną cechą służącą identyfikacji jest także kształt i wielkość łusek. Poza tym wymiary i proporcje poszczególnych części ciała ryby są wyróżnikiem stosowanym w rozpoznawaniu gatunków ryb.
Miły czytelniku! Powyższe służy do identyfikacji przynależności do określonego gatunku, lub innego taksonu. Ale spotykamy się na co dzień z zjawiskiem, że jakaś ryba była zaliczana do jednego rodzaju, dziś jest zaliczana do innego, a jutro zostanie ona zaliczona jeszcze do innego, często nawet specjalnie utworzonego. Otóż cechy zewnętrzne czyli morfologiczne, mogą wskazywać, że dany gatunek odpowiada cechom mieszczącym się w taksonie rangi wyższej, jakim jest rodzaj. Badania anatomiczne i genetyczne mogą jednak wykazać istotne różnice. Tak było przy gatunku Apistogramma ramirezi Myers & Harry 1948. Starsi akwaryści pamiętają kilkakrotną zmianę rodzaju dla czerwonego neona. Nie przy każdym badaniu stwierdza się naraz wszystkie występujące różnice. Z tego powodu próbowano różnych porównań z tymi rybami, by w końcu utworzyć całkiem nowe rodzaje. W 1977 roku szwedzki uczony Kullander utworzył nowy rodzaj z cechami występującymi u dwóch znanych w akwarystyce gatunkach. Do nowego rodzaju zostały zaliczone Papiliochromis ramirezi (Myers & Harry 1948), oraz Papiliochromis altispinoza (Haseman 1911).
Są to problemy, które nie mają znaczenia dla rozróżniania gatunków ryb przez akwarystów. Jeżeli jakiś gatunek zostanie przeniesiony do innego rodzaju, to poprzednia cała nazwa zostaje synonimem. Ten i inne określone synonimy pozostają na zawsze związane z danym gatunkiem. Dlatego znajdując synonimy, wiemy że dotyczą one tej a nie innej rybki.
W literaturze, zazwyczaj takiej, która chce uchodzić za „omnibus” akwarystyczny, spotykamy się często z błędami odnoszącymi się do nazwy rodzajowej gatunku. Często wynika to z dowolności wydawcy, który nie zna prawideł systematyki, lub też nie ma dostępu do odpowiednich źródeł. Jeżeli w literaturze popularnej zamiast nazwy uprawnionej podany jest pełny synonim to należy przejść nad tym do porządku dziennego. Jeżeli jednak podana nazwa lub synonim nie będą pełne, na przykład brak będzie świadectwa, to nie wiadomo czego one właściwie dotyczą i jest to błąd. Pomocne może wtedy być porównanie z inną literaturą, szczególnie z taką, która zawiera poprawny opis ryby. Nawiasem mówiąc w latach 1945 – 1999 w Polsce nie wydano ani jednej książki która zawierała by poprawne opisy i poprawne nazewnictwo. Jedynie w czasopismach z tych lat można spotkać się z fachowością. Nie dyskwalifikuje to jednak wydanych w tym okresie książek w myśl zasady, że lepsze jest to co ułomne, niż wcale nic. Kultury opisów trzeba się uczyć, a to wymaga czasu i dużej ilości wydawnictw. U sąsiada z zachodu, gdzie zawsze dużo wydawano i wydaje się, spotykamy się z miernymi publikacjami jak na przykład z Aquarien Atlas MERGUS’a, który jest wielkim szczęściem dla tych co go posiadają i wydawnictwa solidne jak na przykład Das Buch der Labyrinthfische Hansa Joachima Richtera, Verlag J. Neumann-Neudamm. Te solidne są jednak o wiele droższe.
U nas niestety, książki zalegające na półkach księgarń to pięknie wydania lecz warte tyle samo co komiks Wiktora Dackiewicza „Tęcza w akwarium”. Te inne, choć niedoskonałe, szybko znikają.
Szkoda, że tak mało jest dobrej fachowej literatury, ale mam nadzieję, że z czasem będzie jej coraz więcej. Będziemy, więc mogli sięgać po rzetelną książkę po to by pogłębiać swoją wiedzę.
Opracowanie
Helmut K.
Przedruk elektroniczny za zgodą PZA z czasopisma „Akwarium” nr 04/01
Liczba wyświetleń: 225